#1 2008-07-20 20:19:43

Pansy

Administrator

4355414
Skąd: Częstochowa
Zarejestrowany: 2007-12-21
Posty: 352
WWW

The Black Parade Is Dead!

Niestety, ale przez przypadek chyba usunęłam ten wątek...więc zakładam ponownie.

Moja recenzja (skopiowana z mojego klanu na fotce xD)
Koncert w Mexico City naprawdę niesamowity, oglądając miałam wrażenie,że jestem na tym koncercie. Stworzyli naprawdę fajny klimat.
Na początek ujęcie z ulic Mexico City tuż przed koncertem, następnie backstage. Chłopcy przybili sobie "piątki" i wyszli na scenę. W tym momencie rozległ się niesamowity pisk. Światła przyciemniły się i rozległy się dźwięki "The End". Gerard śpiewał naprawdę bardzo czysto.Jego wokal brzmi teraz o wiele lepiej niż kilka lat temu.
Frank...w jego wykonaniu chcielibyśmy zobaczyć wielkie show. Niestety.Nie był zbyt ruchliwy. Dostał powera na "House Of Wolves" i "Mamie". Mikey za to był nadzwyczaj ruchliwy, śmiem twierdzić, że biorąc pod uwagę cały koncert to chyba nabiegał się tam więcej od reszty. Ray zarzucał swoim afrem we wszystkie strony, robił świetne chórki.Bob...cóż o Bobie, wyglądał jak jakis jaskiniowiec, no ale jak grał!
Na "Cancer" się popłakałam. Ta piosenka jest przecudna i przesmutna.Gerard pięknie ją zaśpiewał. Natomiast na "Famous Last Words" Gee zachowywał się jak psychopata! xD Miał taki wzrok jakby chciał tam wszystkich pogwałcić xDD
Generalnie bardzo mi się podobał ten koncert, cudowny, boski, genialny.Zazdroszczę tym wszystkim ludziom, którzy na nim byli. Cudne były momenty, kiedy wszyscy fani śpiewali razem z Gerardem...ah. Piękne!
W New Jersey było ciasno, do tego było tylko z 200 osób na "widowni".Podobał mi się ten klimat, od razu przypomniało mi się "stare MCR", ale jednak nie pasowali mi gdzieś do tego malutkiego klubu. Byli za czyści,za porządni, brakowało mi tych wrzasków Gerarda. Piosenki z TBP zupełnie mi nie pasowały. Ale ogólnie koncert był zajebisty, chciałabym być na takim. Gee oczywiście śpiewał czysto, czasami tylko coś tam wrzeszczał. Między piosenkami, przemawiał do publiczności, opowiadał imcoś, np. o babci, a kiedy publika zaczęła krzyczeć "Sorrow! Sorrow!" toGerard odpowiedział, że Bob zabrał ze sobą pistolet i pozabija wszystkich jesli będą chcieli tej piosenki. Niestety nie zagrali żadnej piosenki z pierwszej płyty, czego naprawdę mi brakowało w tym wszystkim, ale i bez nich było zajebiście! Ludzie tak jak dawniej stali pod samą sceną, tak, że MCR nie mieli zbyt dużo miejsca. Frank darł się do mikrofonu, ale nie szalał, bo tak jak mówię...było ciasno. Ray dużo mówił. Coś na samym początku i w trakcie czasami też. Co ciekawe zagrali swoją nową piosenkę "Untitled" jak to jest napisane na odwrocie TBPID, ale było to po prostu "Stay" xD Na końcu zagrali "Cancer" a właściwie to zagrał tylko James, bo reszta zeszła ze sceny, oprócz Franka, który leżał wykończony pod głośnikami. Pragnę wspomnieć, iż Ray zszedł ze sceny z butelką piwa Gee podziękował wszystkim i...koniec.
Naprawdę DVD świetne. Warto kupić, bo za te pieniądze się opłaca.Oczywiście czuję niedosyt, miałam nadzieję, że będzie coś w stylu LOTMS, czyli pamiętnika albo coś takiego, ale na pewno jeśli zakupicie to się nie rozczarujecie. Aha i do płyt dołączona jest książeczka ze zdjęciami, także polecam:)

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.plKlinika medycyny estetycznej www.wielka-plyta.pl psychoterapia Piła samochód bocja wspaniała rozmnażanie